4 stycznia w blogu BBC Inside Europe ukazał się tekst Adama Eastona o konflikcie dotyczącym mediów, którego stronami są polska partia rządząca i Unia Europejska. Ten krótki tekst jest próbą wyjaśnienia istoty problemu odbiorcom niekoniecznie dobrze zorientowanym w polskiej rzeczywistości. Zdaniem autora najpoważniejszą konsekwencją wprowadzanych zmian będzie ostry podział nie tylko mediów, ale i społeczeństwa.
W wyniku zmian w ustawie polskie media publiczne mają zostać niemal w całości poddane kontroli rządu — taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy od 1989 r. Spowodowało to protesty ze strony organizacji zrzeszonych w Europejskiej Unii Nadawców (EBU), apelujących – bezskutecznie, jak się okazało – do prezydenta o niepodpisywanie ustawy. Według Ingrid Deltenre, dyrektor generalnej Europejskiej Unii Nadawców (EBU), pośpiech, z jakim nowa ustawa jest przeprowadzana przez parlament, stawia pod znakiem zapytania poszanowanie przez Polskę prawa i demokratycznych procedur. To kolejny tak ważny głos po szeroko komentowanym liście Fransa Timmermansa do ministrów Waszczykowskiego i Ziobry.
Protestują także sami dziennikarze. Autor pisze o radiowej Jedyence emitującej co godzinę na przemian hymn Polski i UE, zaznaczając jednocześnie, że do tej pory hymn Polski był emitowany jedynie o północy.
Zawirowania personalne od dawna towarzyszą zmianom władzy w Polsce. Każda kolejna ekipa stara się wprowadzić swoich ludzi do najważniejszych spółek Skarbu Państwa i do mediów publicznych. Tak robiła Platforma przez ostatnich osiem lat, tak samo zrobiło wcześniej PiS. W efekcie część osób odpowiedzialnych za media publiczne zawsze jest w jakimś stopniu związana z aktualnie rządzącą partią. W słynnym już wywiadzie w TVP Info minister Gliński oskarżył tę stację o wieloletnie szerzenie „propagandy” i obiecywał (groził?) wprowadzeniem nowych porządków. Można było potraktować to jako sygnał poważnych i niebezpiecznych zmian albo po prostu uznać, że skoro od 25 lat „zwycięzca bierze wszystko”, to i tym razem pojawią się jakieś ruchy na górze, ale media pozostaną publiczne.
Na czym zatem polega różnica? Co budzi tak wielki niepokój w Polsce i za granicą?
Otóż przede wszystkim tempo i zasięg wprowadzanych przez PiS zmian, mających na celu przejęcie kontroli nad instytucjami państwa. Należą tu zmiany w zarządach największych spółek Skarbu Państwa, wszystkie działania ograniczające możliwości pracy Trybunału Konstytucyjnego i zmiana ustawy o służbie cywilnej, która może doprowadzić do zwolnienia ponad 1600 apolitycznych dyrektorów i zastąpienia ich osobami z partyjnego klucza. Sytuacja Trybunału Konstytucyjnego i mediów publicznych jest na tyle niepokojąca, że Komisja Europejska zapowiedziała na 13 stycznia przeprowadzenie debaty o praworządności w Polsce. PiS jednak ignoruje wszelkie protesty, powołując się na wynik wyborów parlamentarnych interpretowany jako „wyraz woli większości narodu” – silny mandat do wprowadzania własnych porządków.
Deklarowanym celem PiS jest przekształcenie „mediów publicznych” w „media narodowe”. Mają one stanowić przeciwwagę dla mediów prywatnych, szczególnie TVN i Gazety Wyborczej, promujących liberalizm i stojących w opozycji wobec rządu. Jak powiedział minister Waszczykowski w wywiadzie dla tabloidu Bild: „Poprzedni rząd wdrażał lewicową koncepcję, jak gdyby świat musiał zgodnie z marksistowskim wzorcem poruszać się tylko w jednym kierunku: w stronę mieszanki kultur i ras, świata rowerzystów i wegetarian, który stawia jedynie na odnawialne źródła energii i zwalcza wszystkie formy religii. To nie ma nic wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami”.
Faktem jest, że w porównaniu z rządem PiS rząd PO był niewątpliwie bardziej liberalny, ale już na tle społeczeństw zachodnich prezentował się jako raczej konserwatywny, czego wyrazem było na przykład podejście do małżeństw osób jednej płci czy aborcji. Podobne przemieszanie nowoczesności i konserwatyzmu widoczne było także w innych obszarach – choć w ciągu ostatnich ośmiu lat wykorzystanie energii z elektrowni wiatrowych znacznie wzrosło, to jednak podstawą polskiej energetyki pozostał węgiel kamienny. W ten sposób łagodzono podziały, a w każdym razie ich nie zaostrzano.
Reformy obecnego rządu zwiększają podziały społeczeństwa – tysiące ludzi manifestują na ulicach poparcie dla rządu bądź sprzeciw wobec niego.
Rosnące upolitycznienie mediów publicznych najprawdopodobniej doprowadzi do ostrego podziału na dwa obozy – mediów pro- i antyrządowych, a to z kolei ograniczy przestrzeń dostępną dla osób o bardziej stonowanych poglądach.
Obraz rysowany przez BBC zdaje się sugerować, że największymi przegranymi będą ostatecznie Polacy – skłóceni, podzieleni i zmuszeni do opowiedzenia się po jednej ze stron tego czarno-białego świata i myślenia w kategoriach „swoi-wrogowie”.
Cały tekst jest dostępny w jęz. angielskim na stronie http://www.bbc.com/news/blogs-eu-35220316http://www.bbc.com/news/blogs-eu-35220316http://www.bbc.com/news/blogs-eu-35220316.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz