niedziela, 24 stycznia 2016

Jak uprawiać demagogię?

Praktyka codzienności pokazuje, że są na to dwa podstawowe sposoby:
- pozbawianie słów ich oczywistego sensu;
- zamiana ich znaczeń na przeciwne.


A) Ojczyzna
Pozornie ani znaczenia, ani sensu tego akurat słowa odwrócić się nie da. Pozornie. Wystarczy ograniczyć „przynależność” do ojczyzny do tych, którzy wyznają idee „przewodniej siły narodu”. Cała reszta rodaków staje się w ten sposób patriotycznie zdezawuowana. Skoro tylko wyborcy jedynie słusznej formacji reprezentują ojczyznę – wszyscy pozostali reprezentują coś innego (kosmopolityczną Europę, żydowski kapitał, a za Gomułki – interesy CIA). Koniecznie kogoś lub coś, co mentalnie i geograficznie znajduje się poza ojczyzną. 

B) Odbudowa ojczyzny
Odbudowa zakłada istnienie ruin i zgliszcz. Coś zostało zniszczone, trzeba to odtworzyć. Nie szkodzi, że nie zostało. Metafora jest malownicza i odwołuje się zarówno do doświadczeń historycznych, jak i do prywatnych frustracji wyborcy. Kto nie chce „odbudowywać” albo wyraża sprzeciw wobec „technologii odbudowy” – ten jest szkodnikiem, jednostką aspołeczną, zwolennikiem kosmopolitycznej Europy, ewentualnie żydowskiego kapitału lub CIA.

C) Pluralistyczny charakter (mediów, dyskursu publicznego)
Pluralizm staje się pojęciem o odwróconym znaczeniu, gdy zamiast dialogu stosuje się monolog. Z monologiem dyskutować się nie da – chyba, że się go przerwie, by samemu dojść do głosu. Jeśli się nie przerwie, to się nie dojdzie, a kto przerywa monolog władzy, ten jest szkodnikiem i dalej, jak wyżej.
W tym punkcie mieści się także „oddanie głosu obywatelom”. Oddanie głosu absolutnie nie oznacza wysłuchania tego, co obywatele – nie będący wyborcami jedynej właściwej partii – mają do powiedzenia. A to dlatego, że – jak w punkcie A – ci, którzy nie zgadzają się z idealną partią, eo ipso nie zgadzają się z ojczyzną. Niech więc się wypowiadają. Wysłuchani nie będą. Ani z sejmowej mównicy, ani na ulicznych demonstracjach.

D) Rodzina
Pojęcie używane w celu podkreślenia syndromu „oblężonej twierdzy”. Przede wszystkim „rodzina” to wyłącznie „polska rodzina”, i nie chodzi tu o paszport, ale o mityczne i stereotypowe „wartości”. Polska rodzina jest nieustannie opresjonowana, zagraża jej zarówno klęska ekonomiczna („Polska w ruinie” i pusta lodówka z reklamowego spotu), jak i demoralizacja (gender, mniejszości seksualne, związki partnerskie, in vitro, eutanazja, aborcja, narkomania, rozwiązłość, europejski „świat bez wartości moralnych”).

E) Lewactwo
W 1918 roku Lenin wydał broszurę pt. „Dziecięca choroba lewicowości w komunizmie”, i to jest jedyny należyty kontekst pojęcia lewactwo. Według partii jedynie słusznej zaś „lewak” to każdy, kto nie zgadza się z tą partią. Prawdziwi Polacy, heteroseksualni katolicy – otoczeni są nieustannie nawałą demonicznego „lewactwa” (polskiego, europejskiego, a pewnie i wszechświatowego). Lewak jest nie tylko straszakiem, ale także praktyczną, bo uniwersalną, inwektywą. Gdy brak argumentów w dyskusji – wystarczy rozmówcę nazwać „lewakiem”.

F) Uchodźca
Niszczyciel – fizyczny, moralny i ekonomiczny. Albo zabije, albo zniszczy „świat katolickich wartości”, albo zabierze zasiłki „prawdziwym Polakom”. Z pewnością też zarazi dżumą lub cholerą. Działa dlatego, że od czasów kontrreformacji paradygmat polskości oparto na jedynym wyznaniu. Każde inne jest „obce”, czyli potencjalnie groźne. „Uchodźca” podzielił się miejscem na czarnej liście z Żydem i po trosze z Cyganem – on także kradnie, roznosi choroby zakaźne i szerzy swoją „fałszywą wiarę” na pohybel polskiemu katolicyzmowi. Innego katolicyzmu zresztą przecież nie ma. Uchodźcę płci męskiej cechuje wyjątkowa jurność. Każdy uchodźca, bez względu na wiek i płeć, jest terrorystą. Asymilacja nie wchodzi w grę. Zasymilowany uchodźca jest „ukrytą opcją uchodźczą”.

G) Żyd
Żydem może zostać każdy, kto nie podziela ideałów partii i środowisk, które ochoczo nazywają siebie prawicowymi. Nie jest istotne ani wyznanie, ani pochodzenie. Żydem najczęściej zostaje się za karę, ponieważ o etnicznego lub wyznaniowego Żyda dziś w Polsce bardzo trudno. Żyd jest finansowym krwiopijcą i nieustannym destruktorem „prawdziwej polskości”. Archetypicznego Żyda wyciąga się z kart historii (Ławrentij Beria, Józef Światło, Luna Brystygierowa) i nakłada na np. Gazetę Wyborczą, Jadwigę Staniszkis bądź na dowolną instytucję czy osobę, która nie zgadza się z jedynie właściwą partią. Potencjalnie oprócz 18% rodaków, którzy głosowali w ostatnich wyborach parlamentarnych na jedynie słuszną partię, każdy z nas może zostać Żydem. W każdej chwili. Przez aklamację (może być jednoosobowa).

H) Liberalizm
Choć pojęcie zrodziło się w starożytnej Grecji, dla zwolenników najlepszej partii w Polsce ma jedyną konotację: „róbta co chceta”. Czyli ćpajta i kradnijta. Liberalizm perfidnie niszczy polskość i polską rodzinę. Osłabia kręgosłup moralny młodzieży. Kto jest liberałem – nie jest patriotą. Liberał to poza tym albo rozleniwiony pięknoduch (mężczyzna), albo feminazistka (kobieta). Świadomie niszczy ideał reprezentowany przez pana Wołodyjowskiego i Emilię Plater.

I) Gender
W wersji partii najlepszej ze wszystkich i pokrewnych jej środowisk gender to zmiana płci na żądanie, w wyniku fanaberii i nastroju. Z dowolną częstotliwością. To wersja dla maluczkich, a pod nią kryje się głębszy sens. Narodowi socjaliści nie życzą sobie, by kobieta wydostała się poza kuchnię i kościół. Dlatego właściwy sens terminu gender trzeba głęboko ukryć i pleść o chłopcach przymusowo ubieranych w sukienki. Gender znosi mit samców Alfa, a to dla konserwatystów nie do przyjęcia. Nie pozwolą odebrać sobie gruntu pod nogami.

J) Polskojęzyczne media
Czyli „piąta kolumna”. Cokolwiek w świecie mediów jest choćby w niewielkim stopniu finansowane przez obcy kapitał, działa na niekorzyść Polski i prawdziwych Polaków. Włącznie z Internetem. To zresztą zjawisko szersze – według narodowych socjalistów cały świat dybie na Polskę i Polaków (tych prawdziwych). Syndrom zagrożenia, oblężonej twierdzy, to sprawdzony historycznie sposób na wiązanie wyznawców z daną ideą. Bez „wroga” jest to znacznie trudniejsze.

K) Wolność
Czyli „odtąd dotąd”, obywatele, ale nie w granicach prawa, tylko w granicach idei. Prawa przestrzegamy indywidualnie (albo je łamiemy), i ponosimy osobiste konsekwencje. Nowa formuła wolności znosi indywidualizm. Postępujemy jak wszyscy, to znaczy jak „prawdziwi Polacy” – wtedy jesteśmy wolni. Jeśli nie – działamy na szkodę wolności. I nie mamy do niej prawa, bo je sobie sami odebraliśmy. Jak? Nie zgadzając się z ideą przewodnią.
Poza tym wolność została Polsce przywrócona dopiero w roku 2015. Od roku 1989 aż do dziś Polska była „kondominium”, ofiarą okrągłego stołu, Żydów, masonów itp.


A po co w ogóle uprawiać demagogię? Ten jej typ, który pokrótce omówiono – po to, by wygrać wybory (prezydenckie, parlamentarne, samorządowe), a po wyborach utrzymać status quo. By się dowartościować (bo „ciemny lud wszystko kupi”, jak rzekł był przed laty klasyk polskiej demagogii). By po wyborach sarkastycznie zachichotać: udało się!


Elżbieta

4 komentarze:

  1. Zamieściłam na stronie lokalnego KOD. Dzięki:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A z lokalnego KOD już poszło dalej. Dziękujemy raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znakomicie napisane. Wyimek zamieściłem u siebie (z podaniem źródła), ilustrując fotografią. Uważam, że trzeba ten znakomity tekst ilustrować fotografiami, żeby uczynić go atrakcyjniejszym wizualnie:
    www.facebook.com/photo.php?fbid=1697108453859725

    OdpowiedzUsuń